maja 13, 2017

Rimmel - Volume Shake Mascara.


Przez ostatnich kilka tygodniu miałam okazję zaprzyjaźnić się z nową maskarą marki Rimmel - Volume Shake. Na czym polega jej fenomen dowiecie się za chwilkę, oczywiście ci z Was, którzy jeszcze tego nie wiedzą.



Kiedy zgłaszam się do testowania, czytam o produkcie wszystko, ale do czasu jego testowania głównie zapominam o co chodzi. Lubię to moje zapominalstwo bo niejednokrotnie produkty przeze mnie testowane potrafią mnie zaskoczyć czymś pozytywnym i łatwiej mi się je testuje, bardziej na świeżo, kiedy mój umysł nie jest zamącony przez "obietnice" producentów. Dokładnie tak było z ta maskarą jak tylko wzięłam ją do ręki pomyślałam "ale fajnie się trzyma, taka ciężka". Po czym jak małe dziecko wzięłam ją "w garstkę" i potrząsnęłam niczym grzechotką. Tu na mojej twarzy wymalowało się kolejne zaskoczenie "coś tam lata" :). Tak o to dowiedziałam się, że przed użyciem trzeba potrząsnąć. 


Dlaczego energicznie machamy łapką przed odkręceniem maskary? Otóż innowacyjność tego produktu polega na tym, że w środku mamy "mieszadełko", które podczas potrząsania dokładnie miesza tusz, tak by był zawsze świeży. Eureka! Faktycznie czytałam o tym podczas zgłaszania się do testowania. 



Zastanawiacie się pewnie czy to działa, tak działa. Maskara zawsze jest świeża, jakby za każdym razem była pierwszy raz otwierana (co widać na zdjęciu), dzięki temu zawsze jest płynna i łatwo się nią maluje rzęsy. Czy nie zostawia grudek na rzęsach? To jest kwestia wyższej szkoły jazdy w machaniu ręką. 


Przed użyciem musicie bardzo dokładnie ją rozmieszać, jeśli będziecie mieszały za krótko, może się zdarzyć tak, że grudki się pojawią, jeśli jednak policzycie do siedmiu :) maskara będzie idealnie wymieszana i grudek nie będziecie musiały się obawiać.


Poświęcę teraz na zakończenie krótką chwilę na efekt jaki maskara daje na rzęsach. Pomijając oczywiście największe atuty - świeżość i brak grudek, jak dla mnie nie wyróżnia się niczym specjalnym. Moje rzęsy podobnie wyglądają przy użyciu innych maskar. Pokrycie rzęs jest 100% nawet tych najkrótszych, ale przecież to żadna nowość. Na rynku mamy dużo takich tuszy do rzęs, za dużo niższą kwotę. Ale, ale!

Jest jeszcze jedna, dla mnie bardzo istotna zaleta tej maskary, kiedy otwieram tego typu produkt, ważne jest dla mnie, żeby nie pachniał żadnymi konwaliami i innymi "kwiato-podobnymi smrodami", na całe szczęście Rimmel nie dodał, żadnych zapachów do swojego produktu! 

Podsumowując już moją recenzję chciałabym Wam gorąco polecić nowość od Rimmel, jej cena to 39,99 w Rossmanie, ale wszystkie z Was wiedzą, że tam dzieją się kosmiczne promocje co jakiś czas, więc na pewno da radę upolować ją dużo taniej, a na prawdę jest warta tych 40 zł bez grosika! Dzięki możliwości regularnego mieszania maskary, jest zdecydowanie bardziej wydajna, niż te które wysychają z każdym otwarciem.
POLECAM
/Em 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © LittleThingWorld , Blogger